Nowelizacja budżetu, która jeszcze dwa miesiące temu była niemożliwa – zdaniem czołowych polityków PiS – staje się faktem. Mimo że na wyciągnięcie ręki jest 270 miliardów złotych w ramach KPO, politycy PiS postanowili zwiększyć deficyt budżetowy do blisko 100 miliardów złotych, a wszystko po to, żeby zafundować kolejnym grupom społecznym przedwyborcze prezenty i zapewnić sobie zwycięstwo w wyborach. Rząd PiS, od prawie 8 lat, sięga po rozwiązania doraźne, które tylko chwilowo poprawiają sytuację, zamiast prowadzić kompleksową politykę, realnie rozwiązując problemy obywateli. Zwiększając deficyt budżetowy o 24 miliardy złotych, rząd PiS obciąża każdego obywatela dodatkową kwotą w wysokości 2450 złotych.
"Nowelizacja budżetu oczywiście nie jest niczym złym, szczególnie wtedy, kiedy ma służyć dobrym rozwiązaniom i my o takie rozwiązania postulowaliśmy, chociażby dla naszych polskich samorządów i dla naszych polskich nauczycieli. No ale to, co zrobiło PiS w tym budżecie, to tak naprawdę nie nowelizacja budżetowa, tylko nowelizacja wyborcza, dlatego, że w tej nowelizacji jest na przykład zapisane 16 miliardów złotych rezerwy tylko i wyłącznie na widzimisię Jarosława Kaczyńskiego. Pod płaszczykiem wojny za wschodnią granicą, premier ma dostać 16 miliardów złotych i ma te pieniądze wydawać, jak mu się żywnie podoba" — zwrócił uwagę poseł Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Nowej Lewicy.
Nowelizacja budżetu przewiduje między innymi jednorazowy dodatek dla nauczycieli w wysokości 1125 złotych, co daje nieco ponad 90 złotych miesięcznie. Zdaniem polityków Lewicy to o wiele za mało, a takie rozwiązanie jest nie tylko niewystarczające, ale wręcz wyraża pogardę dla ciężkiej pracy nauczycieli. W odpowiedzi na tę propozycję Lewica przypomina o złożonym przez siebie projekcie ustawy, przewidującej 20% podwyżki dla nauczycieli i pracowników sektora publicznego. Ustawa ta jest nie tylko korzystniejsza, ale stanowi trwałe rozwiązanie systemowe, niezależne od kaprysów polityków partii rządzącej.
Również proponowane przez PiS rekompensaty dla samorządów politycy Lewicy oceniają jako niesprawiedliwe i zależne od zachcianek rządzących. Jedynie połowa z 14 miliardów złotych, które rząd przeznaczył na rekompensaty, będzie podlegała systemowym mechanizmom, a pozostała kwota będzie przyznawana według uznania premiera Morawieckiego i prezesa Kaczyńskiego.
"Od wielu lat następuje takie spychanie samorządów, zabieranie pieniędzy, ograniczanie kompetencji, ograniczanie pewnej autonomii, które samorządy miały wcześniej. Ja podaję zawsze przykład oświaty i tej różnicy, tej dziury oświatowej, która do nas nie trafia na wydatki bieżące. To jest ta dziura pomiędzy tym, co powinniśmy dostać w ramach subwencji, a tym, co tak naprawdę dostajemy. Na przestrzeni ostatnich lat to jest ponad 390 milionów złotych. Wyobraźmy sobie tę sumę, na co moglibyśmy ją przekazać, co mogliśmy zrealizować. My tych pieniędzy musimy szukać w naszym budżecie" — przypomniał radny Krzysztof Makowski, przewodniczący Klubu Radnych Nowej Lewicy w Radzie Miejskiej w Łodzi.
Samorządy mają już doświadczenie z uznaniowym przyznawaniem środków przez wojewodę, dlatego obawiają się, że będą one trafiały jedynie do tych, które sprzyjają obecnej władzy. Zdaniem samorządowca Lewicy, rządy PiS to stopniowy, ale systematyczny powrót do centralizacji gdzie najważniejsze decyzje podejmuje się na Nowogrodzkiej, a ostatnie zadanie należy zawsze do prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego.